W okresie życia, w którym z determinacją poszukiwałam harmonii - tej wewnętrznej z samą sobą, jak i zewnętrznej z otaczającym mnie
Joga przyszła do mnie 9 lat temu. Niemal dosłownie.
Na parterze bloku, w którym mieszkam, otworzyło się studio jogi. Wcześniej wielokrotnie myślałam o praktyce jogi, ale ostatecznie wybierałam inne sposoby pracy z ruchem i świadomością ciała: począwszy od tańca – najchętniej flamenco i afro dance, poprzez
szkolenia z obszaru terapii tańcem i ruchem, aż po intensywną praktykę 5 Rytmów (rodzaj medytacji w ruchu), warsztaty body awareness, continuum movement, czy metody Feldenkraisa.
Moja pasja do pracy z ciałem i ruchem, była przez lata wytchnieniem od codziennej pracy w newsowej redakcji. Kiedy studio jogi pojawiło mi się niemal pod nosem, uznałam, że to znak i nie ma co dalej zwlekać.
Przez cztery lata chodziłam na zajęcia po kilka razy w tygodniu. Aż doznałam kontuzji biodra, która na wiele miesięcy wyłączyła mnie z praktyki. Kontuzja nauczyła mnie jednak respektu do ciała i akceptacji jego ograniczeń. Miałam też okazję porównać, jak wyglądało moje życie z jogą i bez niej.
I wybrałam jogę.
Dziś jestem certyfikowaną (Yoga Alliance RYT 200) nauczycielką Vinyasa Yogi. Dlaczego Vinyasa? Połączenie ruchu ze świadomym oddechem daje wspaniałe doświadczenie przepływu, niezależnie od tego, co się dzieje. Czy kolejne asany wychodzą nam świetnie, czy sprawiają trudność, nie utykamy w miejscu, nie grzęźniemy w emocjach lub natłoku myśli. Kolejny wdech, kolejny ruch i płyniemy dalej. Kiedy zaobserwowałam, że to doświadczenie z maty przenosi się na moje życie, uznałam,
że ten rodzaj praktyki jest dla mnie. Daje harmonię, pogodę ducha, elastyczność ciała i umysłu oraz umiejętność dystansowania się wobec tego, do czego jesteśmy tak bardzo
przywiązani.